Kiedy w 1920 roku 20-letni Adolf Dassler szył i kleił swoje pierwsze sportowe buty, wykorzystując do tego najrozmaitsze pozostałości z I wojny światowej – paski od hełmów, kawałki tkaniny z żołnierskich chlebaków itp., nikt nie przypuszczał, że jego maleńkie miasteczko Herzogenaurach stanie się kiedyś światową stolicą obuwia sportowego. Dziś koncern Adidas zatrudnia na całym świecie 25 000 pracowników, z czego ok. 10 procent tam, gdzie wszystko się zaczęło.
Buty Adidasa kupować dziś można na całym świecie, także w Polsce, choćby w sklepie https://1but.pl/adidas, oferującym około tysiąca modeli. Obroty koncernu wyniosły w ubiegłym roku ponad 21 miliardów euro. Brat Adolfa Dasslera po słynnym konflikcie założył własną firmę Puma, równie dobrze znaną, ale do dziś notującą znacznie mniejsze obroty. Skąd wziął się sukces Adolfa Dasslera i jego adidasów?
Wizyta brzemienna w skutki
Oczywiście można by wiele pisać o pomysłach biznesowych, marketingu, a nawet zwykłym łucie szczęścia, ale wtajemniczeni opowiadają, że rozstrzygnięcie zapadło w roku 1954. Był to rok mistrzostw świata w piłce nożnej, rozgrywanych w Szwajcarii. Ówczesny trener piłkarskiej reprezentacji RFN Josef Herberger już od pewnego czasu zapewniał Pumie reklamę dzięki temu, że kilku kadrowiczów grało w jego butach. Ale nic za darmo: „Sepp”, jak nazywano Herbergera, odwiedził Rudolfa Dasslera i zażądał za swoją pomoc tysiąca marek miesięcznie. Gospodarz nie należał do ludzi rozrzutnych i zapłacić nie chciał. Ba, oburzył się wręcz i przyjaźń z Herbergerem zakończył.
Cud z Berna
Trener nie zastanawiał się ani chwili: pomaszerował do Adolfa Dasslera, a ten zapłacił bez wahania. Skutek mógł być tylko jeden: niemieccy piłkarze zagrali w adidasach i zdobyli mistrzostwo świata, wygrywając finałowy mecz z Węgrami 3:2. W Niemczech do dziś funkcjonuje pojęcie „cudu z Berna” – zaledwie 9 lat po totalnej klęsce w II wojnie światowej ten sportowy sukces był nad Renem czymś niezwykle ważnym. Nic więc dziwnego, że niemiecka federacja piłkarska na dobre związała się z Adidasem, a gdy usłyszał o tym świat, otworzyło to firmie Adolfa Dasslera drogę do gigantycznego sukcesu.
W latach 70. nadeszły ciężkie czasy, ponieważ na rynek weszli Amerykanie z marką Nike. Od początku wykorzystywali fabryki w najbiedniejszych krajach świata, produkując i sprzedając tanio. Adidasa przejęli obcy inwestorzy i dopiero wprowadzenie jej na giełdę w 1995 roku odwróciło złą passę.
Podzielone miasto
Herzogenaurach to wciąż małe miasteczko, liczące ok. 24 tys. mieszkańców. Ponad 10% z nich pracuje w Adidasie, ok 3% w Pumie. Mało kto pamięta dziś tam, że kiedyś nazywano tę mieścinę „miasteczkiem ludzi ze spuszczonymi nosami”: gdy żyli i zwalczali się bracia Dasslerowie, podzielili się także mieszkańcy. Każdy kontakt między nimi zaczynał się od spojrzenia w dół, na buty tego drugiego: „swój” to czy „obcy”. Z obcym nie można było wypić piwa, pogadać ani kupować w jego sklepiku. Nie do pomyślenia było też małżeństwo zwolennika Pumy z miłośniczką Adidasa lub odwrotnie.
To już, na szczęście, historia, choć prezesi zarządów obu firm wciąż twierdzą, że nie znają się osobiście…